- Po sukcesie na Pucharze Polski, byłem przekonany, że mogę znowu powalczyć o złoto – mówi Adrian Chojnacki (Klub Taekwon-do Tradycyjnego w Łodzi), złoty medalista Mistrzostw Polski Seniorów w technikach specjalnych.
Pod nieobecność w ciechanowskich zawodach Mistrza Świata Mateusza Mroza (Taewo Klub Wschodnich Sportów Walki w Warszawie), zwyciężył Adrian Chojnacki przed kolegą klubowym Mroza – Jakubem Kołodziejakiem, a także Arturem Mylerem (Rybnickie Centrum Sportów Walki Taekwon-do Fighter-TKM Rybnik) i Jakubem Gadzałą (Miejski Klub Sportowy Lewart AGS Lubartów).
- Oczywiście liczyłem na podium, ale przyznam, że jechałem właśnie po złoto. Po sukcesie na Pucharze Polski, gdzie konkurencja była jeszcze większa, gdyż w zawodach uczestniczyli Mistrz Świata Mateusz Mróz, Arek Michalski i Artur Myler. Byłem przekonany, że mogę znowu powalczyć o złoto. Obecnie w Polsce jest czterech, może pięciu zawodników, którzy w zależności od dyspozycji w danym dniu są w stanie skoczyć poprawnie techniki na wysokości seniorskiej, ale problem polega na tym, że rzadko się zdarza, żeby skoczyli wszystkie pięć technik. Dlatego każde zawody są zagadką i mogą skończyć się innym wynikiem. W Pucharze Polski skoczyłem wszystkie 5 technik, a na Mistrzostwach Polski 4, ale to wystarczyło na pierwsze miejsce. Bardzo cieszy mnie, że na równym poziomie konkuruję z najlepszymi zawodnikami w Polsce, w tym z medalistami MŚ i ME – powiedział Adrian Chojnacki.
W tej samej konkurencji technik specjalnych juniorów łodzianin zdobył brąz, a zwyciężył Jakub Kołodziejak.
- Zacząłem rywalizację najgorzej jak tylko można. Nie skoczyłem nopi ap chagi, chyba najprostszej techniki. Jak sięgam pamięcią nie przypomina mi się taka sytuacja. Jeśli tego nie skaczesz, raczej nie masz szans na sukcesy. Nie skoczyłem z bardzo prostej przyczyny, po prostu poślizgnąłem się przy wyskoku. Mata była strasznie śliska, a ja wcześniej tego nie zauważyłem. Jeden błąd i już wiesz, że szanse na dobrą pozycję są coraz mniejsze. To mnie wybiło z rytmu i zamiast myśleć o poprawnej technice i skokach, skupiłem się aby nie popełnić kolejnego błędu – przyznał.
Adrian Chojnacki żałował tego początku, ponieważ – jak zaznaczył – dla niego prawdziwe wzywanie i największa szansa na wygraną zaczyna się w dogrywkach.
- Wtedy wysokości są podnoszone wyżej i inni zawodnicy już nie dają rady doskoczyć. W zawodach seniorskich wykorzystałem podpowiedź trenera kadry Marcina Wołosza, który na ME poradził mi przecierać stopy mokrym ręcznikiem chwilę przed wejściem na matę do skoków i to był strzał w dziesiątkę. Od razu komfort skakania był inny i mogłem skupić się na dobrym wybiciu i dopilnowaniu techniki – podkreślił taekwondzista.
W pozostałych konkurencjach MP Adrian Chojnacki plasował się na podium, a 5 miejsce zajmował w układach II Dan seniorów oraz walkach do 75 kg juniorów.
- Wynik w układach jest dla mnie dużym rozczarowaniem. Ocena układów jest zawsze subiektywna, ale najwidoczniej rywale byli lepsi. Jestem wysokim i szczupłym zawodnikiem i sądzę, że to także nieco wpływa na wygląd układów. Ruchy są dłuższe i wyglądają na mniej dynamiczne. O ile technicznie chyba nie jest źle to nad siłą i dynamiką muszę popracować – uważa.
W kat. 75 kg pierwszą walkę stoczył z innym kadrowiczem Adamem Stefaniakiem. W opinii Adriana Chojnackiego i jego trenera porażka była niezasłużona. - Później w repasażach stoczyłem kilka zwycięskich walk. W pojedynku o brąz wydawało mi się, że kontroluję sytuację, niestety w końcówce chyba zabrakło mi zimnej głowy i po raz kolejny w ostatniej akcji z prowadzenia 2-1 zmienił się wynik na 1-2. Muszę pracować jeszcze więcej, aby nie dochodziło do takich sytuacji – ocenił.
Zapytany o przygotowania do MP w czasie pandemii, Adrian Chojnacki odpowiedział: - Wydawało mi się, że mimo pandemii jestem przygotowany. Techniki specjalne trenowałem bardzo często i na treningu ich skuteczność była praktycznie 100-procentowa. Wydolnościowo wydawało mi się, że też nie jest źle, chociaż możliwości treningowe były ograniczone. Co do pracy nad techniką, dynamiką i siłą w układach formalnych, to choć spędzam nad tym coraz więcej czasu, nadal wiele jeszcze pracy przede mną. Ale tę dziedzinę taekwon-do można szlifować do końca życia, bo zawsze jest coś do poprawienia. Obecnie przygotowuję się do grudniowego egzaminu na III Dan i staram się poświęcić temu jak najwięcej czasu. Generalnie mogę powiedzieć, że faktycznie te mistrzostwa w stosunku do moich oczekiwań mogę zaliczyć do średnio udanych, ale jak to powiedział mój trener wszystko, co mogło się złego wydarzyć, wydarzyło się i mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Zaciskam zęby, trenuję intensywniej i liczę na dalsze sukcesy w przyszłości – mówił ambitny zawodnik.