- Ubiegłoroczne Mistrzostwa Europy były przysłowiowym pstryczkiem w nos dla naszej kadry, ale razem z drużyną powrócimy w Sarajewie na szczyt – powiedział Mateusz Mróz, jeden z najbardziej utytułowanych reprezentantów Polski w taekwon-do.
Mistrzostwa kontynentu w Bośni i Hercegowinie to drugie najważniejsze zawody w 2019 roku. W kwietniu w niemieckim Inzell biało-czerwoni bardzo dobrze spisali się w mistrzostwach świata, w których zdobyli 29 medali, w tym 17 w konkurencjach indywidualnych. Mróz zwyciężył w technikach specjalnych. Dwa srebrne krążki wywalczył w zmaganiach drużynowych (techniki i walki). Kolejnym wyzwaniem będą ME w terminie 10-13 października.
- Zeszłoroczne Mistrzostwa Europy w słoweńskim Mariborze były wyjątkowe, ale z negatywnego powodu. Dostaliśmy przysłowiowego pstryczka w nos od innych reprezentacji i nie stanęliśmy na najwyższym stopniu podium w generalnej klasyfikacji. W finale drużynowych walk przegraliśmy pierwszy raz od 2013 roku. Przed turniejem w Sarajewie moim celem jest wygrana w technikach specjalnych i powrót na szczyt razem z zespołem w walkach – stwierdził Mateusz Mróz (KWSW Taewo Warszawa).
Wliczając starty juniorskie, 26-letni zawodnik ma w dorobku w ME po dwa złote i srebrne krążki w walkach; trzy z nich w seniorach. - Łącznie siedem razy wystąpiłem w konkurencjach indywidualnych i sięgnąłem po sześć medali – dodał pięciokrotny medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata.
Kilka miesięcy po sukcesie w mistrzostwach globu w technikach Polak będzie faworytem tych zmagań w Bośni i Hercegowinie.
- W technikach specjalnych nigdy nie czuję presji, to konkurencja podobna do skoku wzwyż czy w dal w lekkiej atletyce. Z tym że tam sportowcy mają trzy finałowe próby, u nas tylko jedną. Zdarza się, że odrobina szczęścia sprawia czy trafimy komplet technik albo zaledwie trzy spośród pięciu. Jako mistrz świata nie nakładam na siebie większej presji, ponieważ mogłoby to przynieść odwrotny skutek. Do momentu wejścia na matę staram się być rozluźniony na tyle, ile jest to możliwe, a podczas oddawania skoku skoncentrowany na 100 proc. Tradycyjnie Rumuni będą mocni, ale miejmy nadzieję, że i tym razem okażą się słabsi ode mnie – ocenił reprezentant biało-czerwonych.
W ME, podobnie jak w MŚ, Mateusza Mroza zabraknie w indywidualnych walkach w wadze +85kg; startować będą Bartosz Słodkowski i Jakub Gadzała.
- Oczywiście chciałbym wrócić do składu w indywidualnych walkach, ale nie dałem trenerom w tym roku żadnego argumentu żeby tak się stało. Dlatego będę wspierał kolegów podczas ich pojedynków, a sam będę mocnym punktem w drużynie. Na co dzień nie jest łatwo, zwłaszcza w wakacje, ponieważ nasz klub nie posiada swojej hali. Dlatego trenujemy w szkołach, które latem są zamknięte, więc radzimy sobie wynajmując mniejsze sale. Mimo wszystko, uważam, że jestem dobrze przygotowany – przyznał zawodnik z Warszawy.