W wieku 18 lat Filippidis Filippos (SK WAT Wrocław), nazywany przez rodzinę i znajomych Filipem, zadebiutuje w Mistrzostwach Europy w taekwon-do. – Mam smykałkę do walk, ale bardzo lubię startować także w testach siły - mówi zawodnik urodzony w Grecji, który już wkrótce będzie rywalizował w ME w Sarajewie.
Filippidis Filippos pierwsze nauki taekwon-do pobierał jako dziecko w Salonikach. – Mama zabierała mnie na swoje treningi na siłownię, a że były tam zajęcia taekwon-do dla maluchów mogłem zaznajomić się z tą dyscypliną. Miałem wtedy 5 lat. Niedługo później przenieśliśmy się do Wrocławia, gdzie grałem w piłkę nożną i tenisa ziemnego oraz pływałem. Najdłużej, bo do ubiegłego roku, uprawiałem tenis, ale wybrałem i postawiłem na taekwon-do. Bardzo pomaga mi dziś wszechstronność sportowa, z pewnością ogólną sprawność fizyczną mam lepszą, także zrozumienie własnego ciała i poruszanie się na nogach są na wyższym poziomie – powiedział.
Wrocławianin dał się poznać z bardzo dobrej strony m.in. podczas rozegranych kilka miesięcy temu w Białej Podlaskiej Mistrzostw Polski Juniorów i Młodzieżowców w taekwon-do. Wcześniej startował np. w Pucharze Europy w Rumunii.
- Pierwszymi moimi zawodami były eliminacje strefowe do Mistrzostw Polski. Zapytałem trenera, czy mógłbym się sprawdzić w turnieju tej rangi, a on natychmiast się zgodził, choć początkowo nie byłem brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Występ był udany, a kolejnym etapem w sportowym rozwoju był wyjazd na Puchar Europy, w którym zwyciężyłem w walkach kolorowych pasów. Złoto wywalczyłem także z kolegami w walkach drużynowych. To było pierwsze doświadczenie międzynarodowe i pierwsze wygrane – sukces, który zmotywował mnie do dalszej pracy i utwierdził w przekonaniu, że coś potrafię i stać mnie na wiele. Wtedy wkręciłem się jeszcze mocniej w taekwon-do – przyznał Filip.
Po sukcesie w tegorocznych MPJiM w Białej Podlaskiej, trener reprezentacji Łukasz Stawarz mówił: - Filip jest bardzo sprawny jak na plusa, silny i jeżeli tylko uzyska wymagany stopień to z całą pewnością załapie się do reprezentacji na Mistrzostwa Europy.
- Niestety nie udało mi się zdobyć wymaganego czarnego pasa przed Mistrzostwami Świata, choć marzyłem o występie w niemieckim Inzell. Najpierw trzeba było zrobić czarną belkę, ale w pewnym momencie poprzedniego roku poczułem, że nie jestem jeszcze gotowy. W czerwcu 2018 zdałem na ten stopień, a rok później na czarny pas i już nic nie stało na przeszkodzie, abym mógł startować w reprezentacji. Oczywiście trzeba było wygrać krajową rywalizację. Mam smykałkę do walk, ale bardzo lubię też testy siły ze względu na warunki fizyczne. Mierzę 195 cm i ważę 85 kg. Przez ostatni rok urosłem 3 centymetry, więc może mój wzrost jeszcze się zmieni – dodał Filippidis Filippos.
Już wkrótce zgrupowanie kadry narodowej w Spale i wyjazd na Mistrzostwa Europy do Sarajewa, stolicy Bośni i Hercegowiny.
- Praktycznie nie znam zagranicznych rywali, poza jednym Szwedem, ale z drugiej strony oni o mnie też niewiele albo nic nie wiedzą. Poza tym jestem takim zawodnikiem, który wychodzi do rywalizacji z „czystą kartką”. Mam zrobić co do mnie należy i to jest najważniejsze. To mój ostatni sezon w kategorii juniorów i chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że spiszemy się bardzo dobrze jako cała reprezentacja Polski, a będę kibicował także Grekom, z którymi mam kontakt. Co roku jeżdżę na wakacje do Grecji, także znajomość języka pozostała na dobrym poziomie i sentyment do tego kraju – mówi utalentowany zawodnik kat. +75kg.