Biało-Czerwoni od lat należą do światowej czołówki w taekwon-do, zdobywając każdego roku po kilkadziesiąt medali największych imprez. - Ze wszystkich zawodników związanych z Polską moglibyśmy stworzyć supermocarstwo – uważają trenerzy kadry Łukasz Stawarz i Jarosław Suska.
W obecnej reprezentacji nie brakuje indywidualnych i drużynowych mistrzów globu czy kontynentu, zarówno wśród seniorów, jak i juniorów. Niektórzy przez wiele sezonów występują w narodowych barwach, inni znacznie krócej, ale szybko znajdują godnych następców w ekipach trenerów Łukasza Stawarza i Marcina Wołosza (mężczyźni) oraz Jarosława Suski i Jacka Łuniewskiego (kobiety).
- Mamy bardzo zdolnych, ambitnych, pracowitych i zdeterminowanych zawodników. Nieprzypadkowo z każdych mistrzostw świata i Europy wracamy z workiem medali. Moglibyśmy stworzyć nawet supermocarstwo w taekwon-do, gdybyśmy w jednym czasie zebrali wszystkich zawodników związanych z Polską – powiedzieli selekcjonerzy Łukasz Stawarz (na co dzień związany z LKT Legnica) i Jarosław Suska (Lewart AGS Lubartów).
Jedną z największych gwiazd, biorąc pod uwagę wszystkie dokonania, była Lyndsey Conway, zawodniczka irlandzkiego pochodzenia, która dorastała w Nowym Jorku i tam trenowała lekkoatletykę. Po powrocie do Europy zajęła się taekwon-do, a po pewnym czasie przyjechała ze swoim trenerem na zgrupowanie do Nowej Rudy na Dolnym Śląsku. Spodobało się jej w Polsce, bowiem tutaj miała możliwość trenowania z rywalami najwyższej klasy. Po rozmowie z Jerzym Jedutem z Lewartu, dziś prezesem Polskiego Związku Taekwon-do, zdecydowała się na przyjazd do Lubartowa, gdzie podnosiła swoje umiejętności sportowe, a jednocześnie pracowała jako nauczycielka angielskiego.
- W polskich barwach Lindsay zdobyła m.in. tytuł mistrzyni świata i Europy w walkach w kat. 68 kg w 2013 roku. Nauczyła się mówić w naszym języku i zżyła się z polską kadrą. Do tej pory mamy z nią kontakt – przyznał Jarosław Suska, jeden z najlepszych zawodników w historii polskiego taekwon-do.
Conway obecnie walczy dla Irlandii, a w ubiegłorocznych MŚ zdobyła złoto, a ME srebro. - W ME 2019 w Sarajewie w finale wagi 75 kg juniorów spotkali się dwaj reprezentanci Irlandii z polskimi korzeniami – Kamil Falowski pokonał Bartosza Bienia. Świetnymi zawodnikami są startujący w barwach Niemiec bracia Rmadan, szczególnie Al Amin, który w stolicy Bośni i Hercegowiny sięgnął po srebro w kat. 85 kg. On również mówi bardzo dobrze po polsku. Jego mama jest Polką, babcia pochodzi z Olsztyna. Kiedyś każde wakacje spędzał w Polsce – opowiadał Łukasz Stawarz.
Podczas ubiegłorocznych MŚ w niemieckim Inzell Al Amin Rmadan został wicemistrzem, zaś Ahmed Rmadan zajął piąte miejsce w wadze 70 kg. Trzecia w wadze 55 kg juniorek była Laura Bień (Irlandia), siostra Bartosza. - Urodziłem się w Polsce i czuję się Polakiem. Trenuję jednak od samego początku w Irlandii, gdzie moimi trenerami są Irlandczycy i dlatego walczę dla tego kraju – przyznał w jednym z wywiadów Bartosz Bień.
Kilka lat temu bardzo dobrze zapowiadał się Michael Dobrzyński, ale po maturze wrócił do Stanów Zjednoczonych. - W naszej reprezentacji startował w MŚ w 2013 roku. Zdobył złoto w indywidualnych testach siły juniorów. Rok później w Riccione z kolei wywalczył złoto w +75 kg. Potem doznał poważnych kontuzji kolan i miał przerwę. Gdyby został w Polsce, pewnie dzisiaj byłby w kadrze narodowej seniorów. W 2017 roku braliśmy go pod uwagę przy powołaniach na ME w Sofii i MŚ w Dublinie. Ale wtedy w wadze do 85 kg mieliśmy Kalinowskiego i Zazulaka, a w testach siły Bernaciaka i Sudaka. Do drużyny kandydował jeszcze Mateusz Kamiński, mistrz Europy z 2013 roku. Dlatego mieliśmy dylemat. Podsumowując, bardzo ambitny, pracowity i inteligentny zawodnik – zaznaczył szkoleniowiec z Legnicy.
Łukasz Stawarz zwrócił uwagę, że w obecnej kadrze biało-czerwonych jest pochodzący z Ukrainy Jaroslaw Dobovyk. - To działa w obie strony. My mieliśmy i mamy zawodników z polskimi korzeniami w barwach Irlandii i Anglii, ale też w Kanadzie, USA, Argentynie czy Uzbekistanie. Bardzo dobrymi zawodnikami w Szwecji byli Oskar Malaga i Patryk Carlstroem, dzisiaj już trenerzy – dodał trener męskiej reprezentacji Polski.