- Nasza reprezentacja jest w okresie przejściowym, ale różnice w czołówce są na tyle minimalne, że pozwalają myśleć o miejscu wśród najlepszych czterech drużyn - uważa prezes Polskiego Związku Taekwon-do Jerzy Jedut przed kwietniowymi mistrzostwami świata.
Po 14 latach przerwy czempionat wraca do Niemiec - gospodarzem tym razem bawarskie Inzell, znane z toru łyżwiarskiego. Najlepsi seniorzy i juniorzy rywalizować będą tam w dniach 22-28 kwietnia. W składzie biało-czerwonych jest 61 osób.
- W 2005 roku mistrzostwa świata odbyły się w Dortmundzie, z kolei 10 lat wcześniej mistrzostwa Europy przeprowadzono w Kolonii. Pamiętam, że podczas wspomnianych MŚ areną była duża hala lekkoatletyczna, w której zmagania o medale były wielką przyjemnością. W historii zdarzały się też dużo mniejsze obiekty, wymiarowo ledwo mieszczące się w regulaminie takiej imprezy. Organizacyjnie o Niemców możemy być spokojni - powiedział Jerzy Jedut, były trener reprezentacji kobiet (1989/1990) i mężczyzn (1987/1989 i 1991/1995).
W połowie poprzedniej dekady po tytuły mistrzów globu sięgnęli m.in. dwaj jego podopieczni z MKS Lewart Lubartów: Jarosław Suska w indywidualnych układach IV DAN (obecnie prowadzi żeńską kadrę z Jackiem Łuniewskim) i Daniel Działa w walkach kat. 80 kg.
W Inzell wystąpi 10 sportowców z regionu lubelskiego (Lubartów, Lublin, Radzyń, Biała Podlaska), a Lewart reprezentować będą seniorzy: Monika Wiater, Marcin Wronowski oraz rodzeństwo Zuzanna i Jakub Gadzała, a także juniorzy: Ilona Kubera i Adam Bronisz.
- Zuzia Gadzała była już dwa razy mistrzynią świata juniorek (2013, 2015), z kolei Kuba został wybrany najlepszym zawodnikiem MŚJ w 2015 roku. Oboje są bardzo młodzi, po 21 i 22 lata, i mają świetne warunki fizyczne. Niestety, podczas Pucharu Polski w Nowej Rudzie Zuzanna uszkodziła staw skokowy i na pewno nie wystartuje w Inzell w technikach specjalnych. To byłoby zbyt ryzykowne. Zostają jej walki w seniorskim debiucie w MŚ. Z innych osób, ponad 20-letni staż w taekwon-do ma Marcin Wronowski. Indywidualnie był pięciokrotnie mistrzem Europy w układach, a w MŚ nie udało mu się jeszcze stanąć na podium w tej konkurencji - dodał prezes Polskiego Związku Taekwon-Do Jerzy Jedut.
W MŚ w 2017 roku w Dublinie biało-czerwoni łącznie wywalczyli 26 medali, w tym cztery złote. Lepsi od nich okazali się tylko Irlandczycy, Nowozelandczycy, Rosjanie i Rumunii.
- Jeśli chodzi o naszą reprezentację, jest w okresie przejściowym, ale wciąż nie brakuje bardzo doświadczonych i utytułowanych osób, choć pojawiło się też sporo młodzieży. Irlandczycy wystrzelili przed dwoma laty u siebie, ale nie spodziewam się, aby zdołali powtórzyć sukces. Groźniejsze powinny być inne kraje, np. Nowa Zelandia czy Argentyna. Różnice w czołówce są wciąż minimalne i stać nas na miejsce w najlepszej czwórce mistrzostw. Jak zawsze pewną niewiadomą są zawody juniorów. W ubiegłym roku byliśmy na Pucharze Świata w Australii i tam mieliśmy okazję porównać nasz poziom z ekipami gospodarzy czy Nowej Zelandii. Zagadką zaś są juniorskie reprezentacje spoza Europy, które nie pokazały się w Sydney. W niektórych krajach może jest ściślejszy system selekcji pod kątem sportu, a my jesteśmy bardziej otwarci dla chcących trenować taekwon-do. Dopiero później wybieramy tych, którzy są w stanie rywalizować w zawodach na wysokim poziomie - przyznał Jedut, który od 15 lat jest sekretarzem generalnym Europejskiej Federacji Taekwon-do kierowanej przez Tadeusza Łobodę.