Już po raz piąty Mateusz Mróz (KWSW Taewo Warszawa) będzie startował w Mistrzostwach Świata. Do tej pory zdobył 9 medali, więc w niemieckim Inzell (22-28 kwietnia) będzie miał szansę osiągnięcia dwucyfrowej liczby krążków, choć tym razem zabraknie go w indywidualnych walkach.
Już przed niedawnymi, decydującymi o powołaniach zawodami Grand Prix w Głubczycach trener reprezentacji Łukasz Stawarz informował, że w wadze +85kg indywidualnie wystąpi Bartosz Słodkowski (LKS Sparta Głubczyce), a o drugie miejsce w składzie powalczą Mateusz Mróz i Jakub Gadzała (MKS Lewart AGS Lubartów). We trójkę utworzą drużynę w MŚ 2019.
- W tegorocznych turniejach przegrałem z obydwoma kolegami, więc decyzja trenerów, choć bolesna, nie była dla mnie zaskoczeniem. Na pierwszym miejscu stawiam walki, ale życie toczy się dalej i dam z siebie wszystko w rywalizacji drużynowej. Być może w kolejnych latach znów będę miał możliwość wystąpić indywidualnie, a tymczasem liczę na finał w Inzell z udziałem Bartka i Kuby - mówi 26-letni Mateusz Mróz.
W jego dorobku jest 9 medali Mistrzostw Świata, w tym 2 złote. Indywidualnie sięgnął po 4 krążki, m.in. dwa srebrne w indywidualnych walkach. Specjalizuje się w tej konkurencji oraz technikach specjalnych.
- Indywidualnie wystąpię w technikach specjalnych. Drużyny wspomogę w dwóch konkurencjach - w walkach oraz technikach specjalnych. Oczekuję, że koledzy będą prezentować taką formę jak na tegorocznych turniejach krajowych i tym razem sięgniemy po długo oczekiwane Mistrzostwo Świata. Pół roku temu pokazaliśmy swoją siłę na Pucharze Świata, gdzie obie męskie drużyny doszły do finału. To pokazuje nasz potencjał, wierzę w chłopaków i siebie, więc kiedy, jeśli nie teraz? Mamy wszystkie argumenty, aby pokazać kto jest najlepszy na świecie. Wierzę, że będę mocnym punktem w drużynowych walkach, a swoim doświadczeniem będę chciał zmobilizować chłopaków do wykrzesania z siebie ostatnich sił, jakie zostaną im ostatniego dnia długiego turnieju. Dwa lata temu zabrakło nam szczęścia, zbyt mocny kontakt kosztował nas zdobycie złotego medalu - powiedział zawodnik z Warszawy.
Pytany, o cele indywidualne na turniej w bawarskim Inzell, odpowiedział: - Chciałbym stanąć na najwyższym stopniu podium w technikach specjalnych.
Jak przyznał, do Taekwon-Do trafił przypadkowo za sprawą swego najlepszego przyjaciela Mateusza Kamińskiego, byłego Mistrza Europy. - W mojej szkole podstawowej odbywały się zajęcia, a Mateusz bardzo je chwalił. Podejście pierwszego trenera Ewarysta Myszewskiego sprawiło, że chciałem uprawiać ten sport, pomimo wielu pokus ze szkół sportowych i możliwości trenowania innych dyscyplin.
Mateusz Mróz jest absolwentem informatyki na Wydziale Zastosowań Informatyki i Matematyki SGGW. Studia skończył w 2017 roku, a obecnie zajmuję się bazami danych w międzynarodowej firmie SAS Institute w Warszawie.
- W trakcie studiów łatwiej było znaleźć czas na trening, co wcale nie oznacza, że teraz go nie ma. Pracując i trenując trzeba pamiętać o dobrej organizacji wolnego czasu. Zawsze znajdzie się wymówka, żeby nie pójść na trening, ale stałe godziny pracy sprzyjają dobremu planowaniu - dodał utytułowany sportowiec.
Mateusz Mróz ma za sobą występy m.in. w Pucharach Świata w Australii i Nowej Zelandii. W pierwszym z nich towarzyszyła mu dziewczyna Paula Piotrowska, była Mistrzyni Europy w walkach. - W wyjeździe do Australii wspomogła nas firma CSHARK z Wrocławia, której jeszcze raz serdecznie dziękujemy. Kolejną wspaniałą przygodą była Nowa Zelandia. Pomimo braku doświadczenia stanąłem na drugim stopniu podium w konkurencji walk. To sprawiło, że uwierzyłem w siebie i swoje umiejętności.