- Mam ogromne szczęście trenować pod okiem mistrzów taekwon-do. 3 razy załapałem się do drużyny w układach z Mistrzem Jarosławem Suską i za każdym razem wywalczyliśmy Mistrzostwo Świata – mówi Marcin Wronowski, jeden z obecnych reprezentantów Polski z najdłuższym stażem w Biało-Czerwonych barwach.
Marcin Wronowski, który za miesiąc skończy 34 lata, w Mistrzostwach Polski Seniorów zadebiutował w 2003 roku, a dwa lata później znalazł się w kadrze narodowej i po raz pierwszy pojechał na zgrupowanie do Stronia Śląskiego.
- Od tego czasu zdobyłem 17 złotych medali Mistrzostw Polski, w tym 15 w układach formalnych. Aż 11 lat z rzędu wygrywałem MP w tej konkurencji. W zawodach międzynarodowych również wielokrotnie stawałem na podium, wywalczyłem indywidualnie 6 złotych medali Mistrzostw Europy i w ubiegłym roku sięgnąłem po brąz indywidualnych Mistrzostw Świata w niemieckim Inzell. 2-krotnie wygrałem Puchar Europy i raz Puchar Świata. Od kilkunastu lat jestem w rodzinie taekwon-do, pamiętam obóz w Stroniu Śląskim, gdzie byłem najmłodszy w składzie. A teraz jestem jednym z najstarszych. Ale póki co, nigdzie się nie wybieram i mam nadzieję jeszcze trochę zostać w taekwon-do – powiedział utytułowany sportowiec.
Od początku reprezentuje barwy MKS Lewart AGS Lubartów, gdzie ma okazję trenować pod okiem sław taekwon-do Jerzego Jeduta, obecnie prezesa Polskiego Związku Taekwon-do, i wielokrotnego Mistrza Świata i Europy Jarosława Suski.
- Obaj szkoleniowcy mają ogromny wpływ na życie sportowe i pozasportowe. Ogromna wiedza i super technika, a do tego umiejętności trenerskie są nie do podważenia. Moim bezpośrednim trenerem jest Jarosław Suska, ale jest on wychowankiem trenera Jerzego Jeduta i to daje się często odczuć. Mam ogromne szczęście, że mogę ćwiczyć u obydwu mistrzów taekwon-do, zarówno u trenera Suski na co dzień, jak również odwiedzać "barak", gdzie zajęcia prowadzi trener Jedut. Wiadomo, że na wynik sportowy składa się kilka rzeczy i jedną z najważniejszych jest dobry trener. Swojego uważam oczywiście za najlepszego, naprawdę super człowiek, i jako szkoleniowiec, i jako kolega z teamu. Miałem okazję załapać się do drużyny układów właśnie z Mistrzem Suską i 3 razy wywalczyliśmy Mistrzostwo Świata oraz kilka tytułów w Mistrzostwach Europy – przyznał Marcin Wronowski.
Treningi taekwon-do rozpoczął w marcu 1997 roku. Jak opowiadał, jego pierwszym idolem sportowym był starszy brat, który z powodzeniem trenował kolarstwo.
- Chciałem zająć się tym samym, jednak zakup sportowego roweru był dość dużym wydatkiem w tamtym czasie. Stąd pomysł na taekwon-do, z którego Lubartów zawsze słynął. Jak chyba każdy w tym czasie wiedziałem kto to jest Bruce Lee czy Jackie Chan. Wszyscy wtedy chcieli być mistrzami karate. Paru moich starszych kolegów trenowało już wtedy taekwon-do w centrum Lubartowa. Ja byłem za mały, żeby się tam samemu dostać, więc kiedy pojawiła się szansa na trenowanie bliżej domu to postanowiłem ją wykorzystać. W podstawówce, do której uczęszczałem, pracowała Aneta Kołodziej, Mistrzyni Europy w taekwon-do. Któregoś dnia pojawiło się ogłoszenie o naborze do sekcji, długo się nie zastanawiałem i zapisałem wraz z kolegą z klasy. Myśleliśmy, że treningi będzie prowadziła pani Aneta, ale okazało się, że zaczęliśmy trenować pod okiem Mistrza Jerzego Jeduta, a po pół roku naszym trenerem został Mistrz Jarosław Suska – mówi Marcin Wronowski.
Bardzo miło wspomina wszystkie sukcesy sportowe, a w ubiegłym roku bardzo ważnym osiągnięciem był pierwszy w karierze medal MŚ. Tym bardziej, że Marcin łączy treningi z obowiązkami rodzinnymi i pracą zawodową. Jest handlowcem w firmie CMC Poland sp. z o.o.
- Do tej pory zawsze odpadałem tuż przed strefą medalową i co ciekawe, zawsze z późniejszym Mistrzem Świata. Czy to pech... Nie wiem, ale chciałbym sprawdzić na kolejnych mistrzostwach globu, czy dam radę dojść dalej. A jeśli chodzi o doświadczenie, myślę, że w kadrze narodowej są bardziej doświadczeni zawodnicy ode mnie: Piotrek Szwejkowski, Maciek Żuk, Radek Zazulak, Mateusz Mróz, Grzesiek Kraszewski, Kamil Dobrowolski, Kuba Gadzała, Bartek Słodkowski. W poprzednich latach byli to: Miłosz Moskaluk, Daniel Działa, Mariusz Wałach, Dariusz Idzikowski, Rafał Gozdalski, Grzegorz Puzoń oraz Grzegorz Jężak. Wszystkich warto podglądać i uczyć się nowych rzeczy, to zawodnicy z ogromnymi sukcesami. I przede wszystkim bardzo fajna paczka pozytywnych ludzi – uważa Marcin Wronowski.