- W Polsce znalazłam przyjaciół na całe życie. Chętnie nazywam ich moją rodziną – mówi Lyndsey Conway, która w Biało-Czerwonych barwach zdobyła m.in. tytuł Mistrzyni Świata i Europy w walkach w kategorii wagowej 68 kg.
Lyndsey Conway jest zawodniczką irlandzkiego pochodzenia, która dorastała w Nowym Jorku i tam trenowała lekkoatletykę. Po powrocie do Europy zajęła się taekwon-do, startując w barwach Irlandii. Potem występowała dla Polski, debiutując równo 7 lat temu w ME w Szwecji. Stanęła wówczas na najwyższym stopniu podium, a niedawno przypomniała o tym sukcesie na portalu społecznościowym.
- Mam bardzo pozytywne z okresu spędzonego w Polsce. Oczywiście na początku było trudno, ponieważ musiałam poznać kulturę i język, aby mieć możliwość zaprzyjaźnienia się z ludźmi i dopasowania do społeczeństwa. Mam pewność, że udało mi się znaleźć w waszym kraju przyjaciół na całe życie. Chętnie nazywam ich moją rodziną. Wiem, że mogę się z nimi zawsze skontaktować i będą dla mnie, gdy będę ich potrzebowała. To działa w obie strony – ja też będą dla nich w każdym momencie – podkreśliła znakomita zawodniczka, która świetnie sobie radzi z językiem polskim.
Lyndsey Conway trafiła do Polski za sprawą trenera MKS Lewart AGS Lubartów Jerzego Jeduta, dziś prezesa Polskiego Związku Taekwon-do. W podlubelskim Lubartowie miała okazję trenować również z legendarnym zawodnikiem Jarosławem Suską, obecnie prowadzącym kobiecą reprezentację Polski.
Mistrz Jerzy Jedut jest niesamowicie znaną i szanowaną postacią w globalnym taekwon-do. Ludzie z całego świata zabiegają o szkolenia i konsultacje z nim. Mimo częstych podróży udaje mu się dbać i pielęgnować o nasz klub Lewart AGS Lubartów oraz pełnić rolę prezesa Polskiego Związku Taekwon-Do, sekretarza generalnego Europejskiej Federacji Taekwon-Do i członka komitetu ds. technicznych Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do. Trener Jedut przekazał mi wiele bezcennych lekcji życiowych, bez jego wpływu nie miałabym tak szerokiej i mądrej perspektywy na wiele spraw. Nie boi się on ciężkiej pracy, a ja jestem jego uczniem, który lubi być popychany do maksimum, aby móc osiągnąć jak najlepsze wyniki dla potrzeb mojej drużyny i oczywiście własnych – przyznała Lyndsey Conway, która obecnie walczy dla Irlandii, a w ubiegłorocznych MŚ zdobyła złoto, a w ME srebro.
Z rozrzewnieniem wspominała momenty, kiedy stała na podium i słuchała polskiego hymnu podczas MŚ i ME. - Pamiętam, że po moim pierwszym zgrupowaniu reprezentacji zostałam poproszona o nauczenie się polskiego hymnu. Bardzo poważnie potraktowałam to zadanie i przed kolejnym obozem przed ME 2013 w Szwecji nauczyłam się hymnu Polski fonetycznie. Podczas tych zawodów zdobyłam złoto w walkach w kat. 68 kg oraz dwa tytuły w rywalizacji drużynowej. Noszenie białego orła na piersi i możliwość reprezentowania Polski na najwyższym poziomie wiązało się z wielką odpowiedzialnością, którą potraktowałam bardzo poważnie.
Irlandka wspomniała, że czuła się mile widziana w drużynie Polski, mimo początkowych barier językowych. - Zostałam rzucona w wir ciężkiej pracy i pasji razem z innymi członkami kadry narodowej. Treningi na zgrupowaniach były bardzo intensywne i wymagały silnego umysłu oraz ciała, aby je przetrwać. W ten sposób trenerzy, wychodzą naprzeciw oczekiwaniom, wybierali solidną drużynę, która była znakomicie przygotowana i w stanie osiągnąć najlepsze wyniki w wielkich turniejach.
Lyndsey Conway dodała, że szczególnie miło wspomina MŚ 2013 w Hiszpanii. Sięgnęła wówczas po złoto w walkach w barwach Polski. - Dla mnie było to ogromne zwycięstwo, które mogłam dzielić z moją drużyną. Po tym sukcesie czekały mnie jeszcze trzy dni pracy, więc musiałam zachować równowagę i utrzymać koncentracje na kolejnych zadaniach drużynowych. Dopiero niecały tydzień po mistrzostwach poczułam wpływ mojej wygranej i o tym rozmawiałam z rodziną i przyjaciółmi. Udzieliłam wielu wywiadów, co było dla mnie czymś całkowicie nowym w tamtym czasie. Szczególnie interesujące było to, że jako pierwsza nie-Polska w polskiej kadrze wywalczyłam trzy złote medale w ME i dwa złote w MŚ w jednym roku.
W karierze Lyndsey Conway nie brakowało też problemów zdrowotnych, przeszła aż cztery operacje kolana, między 2011 a 2016 rokiem. Pomogli jej wtedy rodzice. - Byłam singielką i żyłam sama na ostatnim piętrze budynku bez windy. Przemieszczanie się do sklepu, szpitala czy na rehabilitacje było trudne, a później wręcz nie możliwe do zrobienia samemu. Nie chciałam być ciężarem dla moich przyjaciół w Polsce, a moi rodzice byli gotowi mi pomóc.
Lyndsey Conway obecnie pracuje jako policjantka, ale potrafi połączyć to zajęcie z treningami taekwon-do. Nie zapomniała o Polsce, ma kontakt wieloma osobami, pracownikami PZTKD, trenerami reprezentacji, prezesami Jedutem i Tadeuszem Łobodą, zawodniczkami i zawodnikami.
- Utrzymuję kontakt z wieloma przyjaciółmi, pracownikami Polskiego Związku Taekwon-Do, trenerami Kadry Narodowej, Jerzym Jedutem, Tadeuszem Łobodą, Jarosławem Suską, Iloną Działą, Marcinem Wronowskim, Tomaszem Szczepaniukiem, Joanną Paprocką czy Anną Karbowską, to tylko kilka nazwisk, ale za każdym razem, gdy odwiedzam Polskę staram się zobaczyć tak wiele osób jak to tylko możliwe, nadrobić zaległości i bawić się dobrze. Utrzymuję również kontakty z przyjaciółmi, którzy nie są związani ze sportem, a z którymi udało mi się zaprzyjaźnić. Zawsze jest czas na wspólny posiłek czy kawę i to wiele dla mnie znaczy, aby utrzymać ich wszystkich w moim życiu. Ponieważ są wyjątkowymi, wyjątkowymi ludźmi, których uwielbiam - powiedziała.
To również okazja do „szlifowania” polskiej mowy. Kiedyś ciężko było jej odróżnić „h“ od „ch“, „rz“ od „ż“ itd.
- Myślałam, że polski język brzmi jak ul z pszczołami aż do momentu rozpoczęcia jego nauki. Na pierwszym treningu z kadrą usłyszałam: dziś używasz polskiego i angielskiego pół na pół, jutro polskiego w 75 proc., a w końcu będziesz mówić całkowicie po polsku, aby nawiązać więź z twoimi trenerami i pozostałymi zawodnikami. Pisanie zdań do zapamiętania było początkowo fonetycznym bałaganem. Ale w końcu się udało. Z drugiej strony będąc w Polsce uczyłam angielskiego dzieci, młodzież i dorosłych. Zauważyłam wiele typowych błędów w obszarze mówionym, szczególnie w przypadku „th”, na przykład thigh, through, three. Polacy wymawiali jakby „f”. Znalazłam jednak sposób na poprawę wymowy. Z przyjemnością podzielę się tym, aby czytelnicy mogli ćwiczyć:
- Przytrzymaj czubek języka kciukiem i palcem wskazującym
- Powtórz następujące zdania i przyzwyczaj się do dźwięku „TH” z języka, a nie do gryzienia zębów na dolnej wardze, tworząc dźwięk „F”.
THIRTY THOUSAND THOUGHTLESS BOYS THOUGHT THEY’D MAKE A THUNDERING NOISE.SO WITH THIRTY THOUSAND BEATING THUMBS, THEY BEAT ON THIRTY THOUSAND DRUMS”
Początkowo wypowiadając w ten sposób zdanie człowiek czuje się głupio i być może jest zawstydzony, aby wziąć udział w tym ćwiczeniu, ale ono w rzeczywistości naprawia ten błąd szybko - przekazała Lyndsey Conway.